Mieszkamy w pięknym zabytkowym mieście Sandomierzu.
Już na początku roku szkolnego zaplanowaliśmy zwiedzanie Naszego Miasta. Tak naprawdę to nie znamy jego historii i zabytków. Nasza Pani Wychowawczyni ze swoją koleżanką inną Panią uczącą w Naszej Szkole, która zarazem jest przewodnikiem, zabrały nas na wielką przygodę z Naszym Miastem. Zaczęliśmy od obejrzenia mogiły poległych żołnierzy znajdującej się na cmentarzu przy Kościele Świętego Pawła. Ciekawostką były kule armatnie przytwierdzone do ścian kościoła, które wzbudziły wielkie zainteresowanie wśród chłopców. Pani opowiedziała nam, że najstarszą częścią kościoła jest miejsce gdzie znajduje się ołtarz. Potem zawędrowaliśmy do najstarszego sandomierskiego drzewa – dębu -znajdującego się nieopodal kościoła Świętego Pawła. Spróbowaliśmy go objąć i do tego potrzebowaliśmy siedmiu chłopców. Kolejnym przystankiem w naszej podróży był Wąwóz Królowej Jadwigi, który został wyżłobiony przez wodę w skałach lessowych. Pani opowiedziała nam, że wąwóz swą nazwę nosi od Królowej Jadwigi. Według legendy Królowa Jadwiga spacerowała właśnie tym wąwozem, kiedy odwiedzała kościół Świętego Jakuba. Tajnym przejściem udaliśmy się z wąwozu właśnie pod kościół Świętego Jakuba, gdzie podziwialiśmy bardzo ciekawe zdobienia na cegłach ścian kościoła. Ciekawostką były lipy posadzone korzeniami do góry. Dowiedzieliśmy się wielu interesujących historii związanych z lipami, między innymi o uchronieniu kościoła przed bombą, przez jedną z lip. Trochę przestraszyliśmy się opowieści o diable straszącym w jednej z wież kościoła. Po drodze odwiedziliśmy Zamek Królewski. Pani przewodnik powiedziała nam, że miał on jeszcze trzy skrzydła, ale zachowało się jedynie jedno. Potem w drodze do Domu Długosza skręciliśmy do Katedry, gdzie dowiedzieliśmy się o niesamowitym znalezisku ukrytym za drewnianymi filarami – były to namalowane stare polskie herby. W Domu Długosza mieści się Muzeum Diecezjalne z dziełami sztuki i dużą ilością pamiątek związanych z ziemią sandomierską. Bardzo podobał mi się obraz przedstawiający Jana Chrzciciela, który sprawiał wrażenie, że cały czas na nas patrzy. Gdzie byśmy się nie znajdowali to kolano i oczy miał skierowane ku nam. Ostatnim punktem naszej wycieczki była Brama Opatowska. To nie lada wyczyn wyjść na samą górę, ale było warto. Widok był niesamowity. Podziwialiśmy krajobrazy Sandomierza, wijącą się u jego stóp Wisłę i odnajdywaliśmy nasze domy. Wycieczka ta pozostanie na długi czas w naszej pamięci. To, co udało się nam zobaczyć dostarczyło nam wielu wrażeń.
Alicja Madetko kl.IVb